Drużyna z Cygańskiego Lasu po piąte pucharowe trofeum sięgnęła w wielkim stylu. Wprawdzie wynik pierwszego spotkania finałowego, w którym Jagiellonia Białystok na swoim parkiecie wywalczyła remis 1:1, sugerował że rewanż w bielskiej hali też może być wyrównanym bojem, ale szybko okazało się, że gospodarze są poza zasięgiem rywali.
Nawet stracony w 6. minucie gol nie zmącił nastrojów na widowni, bo 46 sekund później Sebastian Leszczak rozpoczął noc czarodziejów futsalu. Solowa akcja zakończona uderzeniem w długi róg była tylko sygnałem do prawdziwego szturmu, na którego efekty nie trzeba było długo czekać. W 11. minucie, w odstępie 19 sekund, najpierw Matheus dał popis swojej techniki i skuteczności, a następnie Paweł Budniak wykorzystał rzut karny, wywalczony przez nieustępliwego Stefana Rakicia.
Skuteczna taktyka Jesusa Lopeza Garcii, który w pierwszym kwadransie postawił na widowiskową grę skrzydłowych, pod koniec pierwszej połowy uległa zmianie na... jeszcze lepszą. Na parkiecie pojawił się bowiem pivot Michał Marek i natychmiast po długim podaniu od bramkarza Bartłomieja Nawrata w 19. minucie wypracował gola strzelonego z bliska przez Stefana Rakicia, a 24 sekundy później Matheus dorzucił jeszcze swoje drugie trafienie i na przerwę obrońcy trofeum schodzili prowadząc 5:1.
Żeby nie było żadnych wątpliwości, kto sięgnie po Puchar Polski i czek na 40 tysięcy złotych,
Rekordowe zwycięstwo poszło w futsalowy świat, a w Bielsku-Białej pozostały: czek na 40 tysięcy złotych wręczony przez Przewodniczącego Komisji Futsalu i Piłki Plażowej Grzegorza Morkisa oraz okazałe trofeum, które z rąk Wiceprezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, zarazem Prezesa Śląskiego Związku Piłki Nożnej Henryka Kuli odebrał kapitan bielszczan Paweł Budniak. Pozostała także nadzieja, że w takiej formie bielszczanie są w stanie na finiszu sezonu 2022/23 po mistrzowsku przejść przez play-offy i odzyskać złoto utracone rok temu. Ale to już temat na zupełnie inne opowiadanie...
Więcej przeczytasz TUTAJ.